« Wróć

Gwiezdne Wojny i przekonania na temat hipnozy

Z synem przeżywam fascynację światem Gwiezdnych Wojen. Ja ponownie, syn po raz pierwszy. Świat powstały w wyobraźni jednego człowieka przeniósł się na całą kulę ziemską. Powstały liczne filmy, opowieści, komiksy, gry komputerowe, planszowe, nawet gra ekonomiczna Monopoly doczekała się edycji osadzonej w realiach świata Gwiezdnych Wojen, powstały liczne gadżety związanych z tymi tymi realiami. Jest on wszechobecny również w naszym życiu.

 

Podczas spisu powszechnego w Australii niektóre osoby w rubryce wyznanie wpisała: Jedi. Powstał świat ogromny. Dzięki możliwości podróży nadświetlnych, każdy zakamarek tej galaktyki stał się dostępny. Odwiedzamy więc liczne miejsca w filmach i grach. Odpoczywając od mediów i będąc stale w tym świecie bawimy się mieczem świetlnym, naśladując rycerzy Jedi – zakon powstały po to, aby dbać o równowagę na świecie. Wartości, jakimi się kierują to dobro i szacunek dla życia. Znajdują się  po „jasnej stronie mocy”. Łatwość z jaką 6-latek uczestniczy w różnego rodzaju zabawach, traktuję jako okazję do tego, aby zauważyć i wyeksponować te wartości, które są istotne również w realnym świecie. Tworząc okazję do nauki i zaciekawienia się różnymi aspektami życia młodego padawana (ucznia, który kształci się na mistrza Jedi) z zachwytem obserwuję z jaką lekkością i zainteresowaniem młody człowiek uczy się o różnych wartościach. Istnieją pewnie inne sposoby, aby zaznaczyć, stworzyć okazję do tego aby człowiek nauczył się. Ten trafia do mnie i do mojego „ucznia”.

 

Młody człowiek bardzo naturalnie uczestniczy w wszelkiego rodzaju zabawach opartych na wyobraźni, do tego stopnia, że idąc spać zachęcony do wyboru środka lokomocji, z łatwością i radością odpowiada, że do łóżka chce lecieć statkiem kosmicznym, a ja biorąc go na barana jestem przekonany, że on w swoim wyobrażeniu leci. Również muszę być uważny na wszelkiego rodzaju zmiany. Zdarza się, że syn nie chce lecieć na lodową planetę, że bardziej woli obecnie przebywać na pustynnej (ponieważ jest cieplej). Nie będę przecież się upierał, że ma to być akurat lodowa planeta, mogłoby to wpłynąć na jego chęci przebywania w tym świecie - to przecież on decyduje.

 

Pomimo licznych zagrożeń, czuje się w tym świecie bezpiecznie. Tam może pozwolić sobie na dużo więcej niż w rzeczywistości. Na przykład ma swój miecz świetlny (którego niestety nie może wziąć do przedszkola), może naprawdę daleko skakać, siłą woli przyciągać lub odpychać przedmioty, powodować, że na chwilę zwalnia czas, a żeby zregenerować się i odzyskać siły - medytuje. On przebywa w tym świecie, a ja mu towarzyszę starając zachęcić go do większej uważności na to, co istotne z mojego punktu widzenia, dokładniejsze zbadanie poszczególnych spraw. Mogę stwarzać okazję i spożytkować je. 

 

Spotkana kiedyś w pracy osoba, zachęcana do udziału w hipnozie, obawiała się utraty kontroli nad tym, co będzie się działo. Najlepiej jak wówczas umiałem, starałem się zainteresować, wzbudzić ciekawość i dostarczyć jej tego doświadczenia. Zwracałem uwagę na korzyści, obalałem mity związane z hipnozą. W moim przekonaniu takie obcowanie ze sobą i możliwość przyjrzenia się sobie mogłoby pacjentce pomóc nabrać nieco innej perspektywy i szybciej osiągnąć zakładane cele. Nie dała się przekonać. Co ciekawe, z łatwością angażowała się w wyobrażeniowe doświadczenia. Tę pacjentkę słowo hipnoza – odstraszało. Pracowaliśmy więc w rezultacie inaczej.

 

Inna opowieść jest o pacjentce, która zachęcona do udziału w „doświadczeniu”, wzięła w nim udział. Początkowo nurkowała w ciepłym morzu, nieopodal rafy koralowej, po to by później żeglować kursem pełnym z postawionym kolorowym spinakerem i cieszyć się rejsem.  Później odkryła, że może z tego doświadczenia korzystać w życiu codziennym. Przypomniała sobie również, że kiedyś słyszała, a nawet poznała podobne doświadczenie. Doszła do wniosku, że na tamten czas nie była na nie jeszcze gotowa. Obecnie jest wręcz zachwycona jak proste i cenne może być doświadczenie hipnozy i stosowanie autohipnozy.

 

Różne osoby spotykam na swojej drodze. Różne są światy osób, z którymi mam kontakt. Dzięki spożytkowaniu umiejętności pacjenta, mogę pomóc poprawić jego jakość życia, pomóc dostrzec możliwości, które ma, stworzyć korzystne warunki do poprawy życia. Dzieje się to za zgodą pacjenta. Pacjent ma wybór. Nie widzę innej możliwości – jestem po jasnej stronie mocy. 

 

 

JAKUB OKOCZUK
psycholog; psychoterapeuta. Jest członkiem Polskiego Towarzystwa Psychologicznego oraz Sekcji Naukowej Psychoterapii Polskiego Towarzystwa Psychiatrycznego. W 2018 roku ukończył Podyplomowy Kurs Psychoterapii organizowany przez Polski Instytut Ericksonowski w Łodzi. Systematycznie uczestniczy w szkoleniach podnoszących kwalifikacje oraz poddaje pracę superwizji. Prowadzi psychoterapię indywidualną, rodzinną i grupową.

Miejsce pracy: Centrum Medyczne Anima ul. Jarocka 86, 10-669 Olsztyn